„To jakiś dziwny człowiek"- komentują kobiety, które moment wcześniej też usłyszały, że mają „sobie iść". Nie wiadomo czy przemawia przez niego zazdrość, że u sąsiadów jest więcej klientów niż w jego lokalu czy inspiruje go tzw. „bezinteresowna zawiść". Z drugiej strony należy mu się dziwić bo nie wiadomo czy do jego biznesu ktokolwiek by zajrzał wieczorem gdyby przechodniów nie przyciągały do tego zaułku dźwięki rytmicznych przebojów.
Przypomina się powiedzenie znane już naszym babciom o „psie ogrodnika". Naszym zdaniem, w interesie wszystkich właścicieli promenadowych biznesów jest by przechodnie, mieszkańcy czy goście, witani byli w tej strefie z uśmiechem i zachętą do powrotu.